Nowa etykieta energetyczna ze skalą od A do G zaczną obowiązywać w pierwszej połowie 2020 roku.
- Znikną „plusy”. Urządzenie o najwyższej obecnie klasie A+++ otrzymają w nowej skali etykietę C. Tym samym puste pozostawiono oznaczenia A i B, co jest rozwiązaniem wychodzącym w przyszłość. Najmniej efektywne energetycznie urządzenia A+ zyskają oznaczenie G. Producenci będą mieli zaledwie dwa tygodnie na dokonanie zmian - wyjaśnia Radosław Maj, koordynator projektów ze Związku Pracodawców AGD Ceced Polska.
Komisja Europejska pracuje obecnie nad aktami delegowanymi dla poszczególnych grup produktów, jak pralki, zmywarki, lodówki czy telewizory. Ustalą one szczegółowe wymogi i sposoby etykietowania. Wprowadzenie nowych etykiet nie będzie miało wpływu na wycofanie sprzętu z rynku, a jedynie na jego oznaczenie. Równolegle jednak Komisja Europejska pracuje nad przeglądem wymogów ekoprojektowania i to właśnie może ograniczyć dostępność niektórych urządzeń i podnieść ceny AGD.
Część sprzętu zniknie z rynku?
- Dobrym przykładem mogą być zmywarki. W przypadku tego sprzętu najwydajniejsze są nieobecne na większości rynków zmywarki z pompami ciepła. Uwzględnienie ich w benchmarku może spowodować, że około połowa obecnie dostępnych na rynku zmywarek nie będzie mogła być w przyszłości sprzedawana. Z kolei zaostrzenie w aktach wykonawczych wymogów ekoprojektu dotyczących chłodnictwa spowodowałoby, że nawet 90 procent obecnie dostępnych na rynku lodówek w 2023 roku zostałoby wycofanych. Jako stowarzyszenie uważamy, że to zbyt ambitny plan - mówi Radosław Maj.
Przypomina, że około 70 proc. z 14 mln gospodarstw domowych w Polsce nie ma zmywarki.
- Wprowadzenie zbyt restrykcyjnych przepisów będzie skutkowało tym, że część Polaków zrezygnuje z zakupu nowego sprzętu. Na takim rozwiązaniu najwięcej straciliby środowisko. W sytuacji, gdy przerzucenie ze zmywania ręcznego na zmywarkę daje ok 100 litów oszczędności na jednym zmywaniu, powinniśmy raczej przekonywać konsumentów do tego sprzętu niż robić je bardziej niedostępne - argumentuje Maj.
Komisja Europejska oceniła, że regulacje dotyczące etykiet energetycznych i ekoprojektowania wprowadzone do 2020 roku zapewnią w UE oszczędność rzędu 175 Mtoe rocznie energii pierwotnej. To więcej niż roczne zużycie energii pierwotnej we Włoszech. Jednocześnie dwa lata temu Komisja oceniła, że 10-25 proc. produktów na unijnym rynku nie spełnia jeszcze wymogów dotyczących ekoprojektu i etykietowania energetycznego. W rezultacie traci się około 17 Mtoe energii pierwotnej rocznie.
Dyrektor generalny europejskiego stowarzyszenia producentów sprzętu gospodarstwa domowego APPLiA Paolo Falcioni podkreślił, że podniesienie sprawności urządzeń przyczynia się do spełnienia ponad połowy unijnego celu na 2020 rok dotyczącego efektywności energetycznej. Nowa etykieta energetyczna nie budzi oporu branży, jednak niektóre pomysły Komisji, dotyczące dalszego ograniczania zużycia energii przez sprzęt - już tak. Na początku tego roku APPLiA (wówczas jeszcze Ceced Europe) przekazała swoje stanowisko dotyczące regulacji pobierania energii przez sprzęt podłączony do sieci, ale pozostający w trybie wyłączenia (off-mode, standby). Obecne regulacje zakładające próg 0,5 W, miałyby zostać obniżone do 0,3 W. Według obliczeń APPLiA, odpowiednie dostosowanie sprzętu wymagałoby zużycia przez producentów więcej energii niż wyniosą potencjalne oszczędności z użytkowania produktu przez kilkanaście lat.
Polscy konsumenci mają niską świadomość oszczędzania energii. Większość sprzętu AGD kupują w klasie A+, która jest obecnie najniższą w skali efektywności energetycznej. Według Ceced Polska, wymiana sprzętu na ten najbardziej wydajny dałaby lepsze efekty w spadku zużycia energii. Na podstawie danych o sprzedaży z 25 lat oszacowali, że w gospodarstwach domowych jest 13,4 mln lodówek zużywających rocznie 4,1 TWh energii elektrycznej. Wymiana 10-letnich i starszych lodówek na klasę A+++ dałaby oszczędność w skali kraju 1,17 TWh energii.
Wspieranie ograniczenia zużycia energii elektrycznej przez gospodarstwa domowe nie jest wspierane żadnymi programami krajowymi. Tymczasem, jak zauważa Ceced, Węgrzy w latach 2015-16 dopłacali mieszkańcom ok. 100-130 euro za wymianę lodówki na nowocześniejszą. Z rozwiązania skorzystało wówczas ok. 25 tys. osób. W Polsce mogłaby to być znacznie większa skala, ale na razie nikt nie pali się do rozmawiania o takim programie dopłat.